środa, 27 października 2010

Minęła wiosna,
Minęło lato,
Minęła jesień,
Minęła zima,
Minął smutek,
Minęła radość.

Kiedyś stanę na scenie, powiem do ludzi, życie mi minęło i umrę.

niedziela, 3 października 2010

Z szuflady.

Ta sama sygnalizacja na Grochowskiej. Czerwone światło przecięło mi drogę biegu na przystanek. Stoję wryta w chodnik i smutnym wzrokiem podążam za uciekającą właśnie szóstką. Siadam pod daszkiem i obserwuję ludzi. Ostatnio często bawię się w obserwatora. Spoglądam na sąsiedni przystanek, przy którym gromadzi się rodzina.

Kobieta - mistrzyni okropnych odrostów na głowie. Zaniedbana bardzo zaniedbana. Zielona, wypłowiała cera. Ubrana jest w żółtą bluzkę, odsłaniającą biały, pomarszczony brzuch. Spod za krótkich jeansów wychodziły nieprane chyba od tygodnia czarne grube skarpetki. Przy plastikowych klapkach oderwany był jeden pasek, który wesoło podskakiwał przy każdym wykonywanym ruchu. Obok kobiety usiadł chłopak.
Na oko 16 lat. Pewności siebie dodawała mu granatowa bluza z wielkim bijącym w oczy napisem ADIDAS. Przy czarnych dresach nie mogło zabraknąć bocznych pasków a na butach znanego haczyka. Wyciąga z kieszeni 2 papierosy. Jednym częstuje mamę, drugiego wkłada do ust. Zza brudnej szyby wyłania się pan, siedzący na wózku. Jego nogi kończyły się na wysokości ud. Brudne spodnie, podwiązane zarzucił na wózek. W ręku WOJAK. Psssssyt, którego nie lubię i zawartość puszki wylądowała w gardle. 2 minuty i piwo zaliczone. Puszę zgniótł w rękach i wyrzucił na tory. Naglę obudził mnie krzyk kobiety - TY CHYBA NIENORMALNY JESTEŚ!? Po czym Markowy chłopak wstaje z ławeczki. Odchodzi od mamy i staje kilka metrów dalej. Pan bez nóg, odjeżdża w przeciwnym kierunku, zatrzymując wózek za wyznaczoną białą linią bezpieczeństwa. Stanął na krawędzi chodnika a drogi tramwajowej. Podnosi głowę w górę i ogląda bezchmurne niebo.

Podchodzi do niego kobieta w długiej, czerwonej, letniej sukience. Nachyla się i coś mu tłumaczy. Pan bez nóg cofa wózek i staje przed białą linią. Odwraca się w kierunku swojej żony. Nagle słyszę przeraźliwy wrzask. Krzyczy tak głośno, że przez chwilę miałam wrażenie, że Poznań potrafi być cichy.
CO krzyczy?
"DLACZEGO TY SIĘ MNĄ KURWA NIGDY NIE ZAINTERESOWAŁAŚ?!"
Po tych słowach moje ciało przechodzi mrowienie, tzw. dreszcze, ciarki.
Zdaję sobie sprawę że dokładnie tak wygląda obojętność przez duże O.

P.S. W tramwaju do szkoły zadaje sobie pytanie, gdzie jest moja linia bezpieczeństwa?