"sorry I couldn't help
take it back
sorry I didn't help
well fuck you, you could have called
what about us, what about me
what about the years I spent
pampering your ass
running here runnig there
"oh I'm so great, I'm so great
I'm fine I'm fine" you lied"
Poszła do sklepu, gdzie najważniejszą zasadą jest samoobsługa. Przystanęła na chwilę pomiędzy regałami wysokości 10 metrów. Otaczały ją kolory. Żółty, zielony, czerwony i czarny. Czuła się jak mała dziewczynka, która dostaje oczopląsu na widok najnowszej produkcji lalek barbie. Różowe sukienki i blond włosy, to, to o czym marzy każda mała dziewczynka. Ona marzyła, o tym, by dopasować swój kolor. Wyciągnęła rękę w górę. Huk nie z tej ziemi. Słyszy przeraźliwy krzyk NIEEEEE!!! Opuszcza dłoń. Podchodzi do następnego regału, ponawiając swój ruch. Znowu to samo. Zrezygnowana stoi przed półkami, na których aż kipi od koloru żółtego. Wyciąga z kieszeni ukochanych jeansów, gumkę do włosów, związując je w niezgrabny kok. Sięga po żółtą maskę i zakłada ją na twarz. Żółte - słoneczko, żółte to optymistyczne.
P.S. Dziś postanowiła udawać, że jest wszystko ok. Jak długo jeszcze musi to ścierwo nosić ? ? ?
wtorek, 30 marca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz